Przebieg zajęć:
- Wprowadzenie:
Zabawa w skojarzenia na rozgrzewkę – łańcuszek skojarzeń związanych z bajkami i
baśniami. Nauczyciel rozpoczyna zabawę od wyrazu: „wróżka”. Dzieci podają po
kolei swoje skojarzenia starając się, by wyrazy te miały związek z bajkami lub
baśniami. - Rozmowa kierowana na temat baśni:
Pytania:
- co jest niezwykłego w baśniach?
- jaki świat ukazują baśnie?
- czy jest on taki, jak nasz?
- jakie postacie występują w baśniach?
- czy w prawdziwym świecie też możemy je spotkać?
- czy baśni można się bać?
Nauczyciel podaje po kolei różne wyrazy lub opisy sytuacji, zadaniem dzieci jest
określić, które z nich są prawdziwe, a które fantazyjne: wiedźma, autobus, chatka z
ciasta, różdżka, supermarket, pizza, elf, telefon, krasnoludek, zwierzę mówiące
ludzkim głosem.
- Czytanka:
Głośne czytanie przez nauczyciela baśni Paluszek.
Paluszek
Żył sobie kiedyś biedny chłop. Pewnego wieczoru, kiedy podsycał ogień na kominie powiedział do
swojej żony:
- Jaka to szkoda, że nie mamy dzieci! U nas tak smutno i cicho, a u innych tak gwarno i wesoło.
- Prawda – odparła żona wzdychając – gdybyśmy mieli chociaż jedno, nawet tak maleńkie jak paluszek,
byłabym szczęśliwa, na pewno kochalibyśmy je z całego serca.
I stało się, że po kilku miesiącach urodziło im się dziecko, które wyglądało jak wszystkie dzieci, ale było
nie większe od palca. Rodzice zaś rzekli: - Stało się tak, jakeśmy sobie życzyli, więc kochajmy nasze maleństwo – i nazwali je Paluszkiem.
Chociaż nie brakło mu jedzenia ani picia, jednak dziecko nie rosło wcale i było ciągle tak małe, jak w
chwili urodzenia. Paluszek był jednak mądrym i sprytnym dzieckiem i wszystko, do czego się tylko
zabrał udawało mu się znakomicie.
Pewnego dnia chłop wybierał się do lasu po drzewo, a wychodząc z chałupy rzekł do siebie: - Dobrze by było, gdyby ktoś później przyjechał z wozem i pomógł mi zabrać drzewo do domu.
- Ojcze – zawołał Paluszek – ja ci pomogę i przyjadę z wozem, zaufaj mi, zobaczysz, że w samą porę
będę w lesie.
Chłop roześmiał się i rzekł: - Ależ to niemożliwe. Jesteś taki malutki, że nie możesz powozić koniem.
- To nic, ojcze, niech tylko matka zaprzęgnie, a ja usiądę w uchu konia i będę wołać, jak ma iść.
- No – rzekł ojciec – możemy spróbować.
Kiedy nadeszła oznaczona pora, matka zaprzęgła konia do wozu i wsadziła Paluszka do końskiego
ucha, a malec wołał, jak koń ma iść: - Hejta, wiśta, hola, wio!
Szło to bardzo składnie i wóz zajechał prostą drogą do lasu. W chwili, kiedy koń skręcał za róg, a malec
wołał: – Hejta, hejta! – dwaj nieznajomi przechodzili właśnie tamtędy i zdumieli się bardzo. - Cóż to może znaczyć? – rzekł jeden. – Wóz jedzie, słychać głos woźnicy, a jego samego nie widać.
- To nieczysta sprawa – odparł drugi – pójdźmy za wozem i zobaczymy, gdzie się zatrzyma.
Ale wóz wjechał w głąb lasu, prosto na miejsce, gdzie drwal rąbał drzewo.
Kiedy Paluszek ujrzał ojca, zawołał: - Widzisz, ojcze, oto przyjechałem. Teraz wyjmij mnie tylko z kryjówki.
Ojciec ujął konia jedną ręką, drugą zaś wydobył mu z ucha Paluszka, który wesoło skoczył zaraz na
trawkę i usiadł na źdźble.
Kiedy to ujrzeli dwaj nieznajomi, zdumienie ich nie miało granic.
Wówczas rzekł jeden z nich do drugiego: - Ten malec może nam przynieść szczęście, jeśli będziemy go pokazywali w wielkim mieście za
pieniądze. Kupmy go.
Podeszli więc do chłopa i rzekli: - Sprzedajcie nam tego malca, będzie mu u nas dobrze.
- Nie – odparł ojciec – to moje najdroższe dziecię, nie oddam go za skarby świata.
Ale Paluszek słysząc tę rozmowę wdrapał się po fałdach ubrania ojca, stanął mu na ramieniu i szepnął
do ucha: - Sprzedaj mnie, ojcze, niedługo do ciebie powrócę.
Gdy to ojciec usłyszał, zgodził się sprzedać go za dużą sumę pieniędzy. - Gdzie chcesz siedzieć? – zapytali nieznajomi Paluszka.
- Posadźcie mnie na kapeluszu – odparł malec – będę sobie mógł spacerować, oglądać okolicę, no i nie
spadnę stamtąd.
Nieznajomi spełnili jego życzenie, a gdy Paluszek pożegnał się z ojcem, ruszyli w drogę.
Kiedy zapadł zmrok, malec skorzystał z pierwszej okazji, żeby uciec – skoczył do mysiej dziury i zawołał
stamtąd: - Do widzenia, moi panowie, ruszajcie do domu beze mnie! – i roześmiał się głośno.
Na próżno biegali dokoła mysiej dziury, rozgrzebując ją laskami; Paluszek znikał im ciągle z oczu, a że
było już ciemno, musieli ze złością i z pustą kiesą ruszyć z powrotem do domu.
Kiedy Paluszek spostrzegł, że nieznajomi oddalili się już, wyszedł ze swej nory. - Niebezpiecznie jest chodzić w ciemnościach po polu – pomyślał – łatwo można skręcić kark i połamać
nogi.
Na szczęście znalazł muszlę ślimaka. - Bogu dzięki – rzekł – mam teraz gdzie przenocować! – i wlazł do muszli.
Po pewnym czasie, gdy chciał się właśnie ułożyć do snu, usłyszał, jak dwaj ludzie przechodzili obok
jego schronienia, a jeden z nich rzekł: - Co więc zrobimy, aby zabrać bogatemu proboszczowi złoto i srebro?
- Ja ci poradzę! – zawołał Paluszek.
- Co to było? – rzekł złodziej przerażony – słyszałem jakiś głos.
Stanęli obaj i poczęli nasłuchiwać. Paluszek zaś rzekł znowu: - Weźcie mnie z sobą, ja wam dopomogę.
- A gdzież jesteś?
- Szukajcie na ziemi i uważajcie, skąd dochodzi głos – odparł malec.
Po długim szukaniu złodzieje znaleźli go wreszcie i podnieśli do góry. - Więc to ty, smyku chcesz nam dopomóc! – zawołali.
- Naturalnie – odparł Paluszek – wśliznę się do pokoju proboszcza i podam wam stamtąd wszystko,
czego zapragniecie. - Dobrze – odparli złodzieje – zobaczymy, co potrafisz.
Kiedy przybyli na plebanię, Paluszek wśliznął się do pokoju i zawołał jak mógł najgłośniej: - Co chcecie wziąć z tego pokoju?
Złodzieje przerazili się i rzekli:
- Cicho, bo się ktoś obudzi.
Ale Paluszek udał, że ich nie zrozumiał, i krzyknął jeszcze głośniej. - Co wam podać? Co chcecie wziąć z tego pokoju?
Usłyszała to nasłuchująca kucharka, zerwała się więc z łóżka i podeszła do drzwi. Złodzieje zaś uciekli,
jakby ich sam diabeł gonił. Służąca zapaliła świecę, ale na próżno szukała kogokolwiek w pokoju, gdyż
Paluszek zdążył już wymknąć się do sieni, a stamtąd do stodoły. Położyła się więc z powrotem do łóżka,
sądząc, że śniła z otwartymi oczyma i uszami. Paluszek zaś wdrapał się po źdźbłach na siano, aby się
tam przespać, a rano wrócić do rodziców. Ale czekał go inny los! Tak, na świecie zdarzają się różne
nieszczęścia!
O świcie kucharka weszła do stodoły, chwyciła naręcz siana wraz ze śpiącym Paluszkiem i zaniosła
krowom. Paluszek spał tak mocno, że nie czuł nic i obudził się dopiero w pysku krowy, która żuła go
razem z sianem. - O Boże! – zawołał – jestem chyba w młynie! – ale wnet spostrzegł, gdzie się znajduje.
Musiał dobrze uważać, aby się nie dostać między zęby krowy i nie ulec zmiażdżeniu.
Z wielkim trudem torował sobie nasz zuch drogę do wolności, zaledwie jednak udało mu się wydostać z
pyska i oddalić, spotkało go nowe nieszczęście. Właśnie przebiegał tamtędy zgłodniały wilk i połknął
Paluszka za jednym zamachem.
Ale malec nie stracił odwagi i zawołał: - Drogi wilku, wiem o wyśmienitym żarciu!
- Gdzie? – zapytał wilk.
- W tym a tym domu – (i opisał mu dokładnie dom swego ojca) – jeśli zakradniesz się tam przez ściek,
znajdziesz pod dostatkiem ciasta, słoniny i kiełbasy.
Wilk nie dał sobie tego dwa razy powtarzać, zakradł się w nocy przez ściek do spiżarni i do syta najadł
się kiełbas i szynek. Ale gdy chciał już wracać tą samą drogą, okazało się, że był teraz za gruby i nie
mógł się przez otwór przedostać. Na to tylko czekał Paluszek i począł w żołądku wilka wyć, krzyczeć,
wołać, ile sił. - Będziesz ty cicho – rzekł wilk – pobudzisz ludzi.
- To i cóż – odparł malec – ty się najadłeś to i ja się chcę poweselić! – i począł na nowo krzyczeć ze
wszystkich sił.
Wreszcie obudził tym ojca i matkę, którzy nadbiegli do spiżarni i zajrzeli przez szparę. A kiedy ujrzeli
wilka, wrócili do izby. Ojciec wziął siekierę. - Stań za mną – rzekł do żony.
Gdy Paluszek usłyszał głos ojca, zawołał: - Drogi ojcze, jestem tu, siedzę w brzuchu wilka!
Ojciec ucieszył się bardzo i rzekł: - Dzięki Bogu, odnaleźliśmy nasze dziecię!
Potem zabił wilka, rozciął mu brzuch i wyciągnął stamtąd malca. - Ach – rzekł ojciec – tak się o ciebie martwiliśmy!
- Tak, ojcze – odparł Paluszek – wielu przygód zaznałem na świecie. Dzięki Bogu, że znowu oddycham
świeżym powietrzem! - A gdzież to byłeś?
- Ach, ojcze, byłem w mysiej dziurze i w pysku krowy, i w brzuchu wilka. A teraz już pozostanę przy was,
kochani rodzice. - My zaś nie sprzedamy cię za żadne skarby świata! – odparli rodzice, całując serdecznie swe
odzyskane dziecię.
Po czym nakarmili go, napoili i przebrali w nowe ubranie, gdyż stare zniszczyło się podczas podróży.
- Wypisanie na tablicy trudnych lub archaicznych wyrazów, jakie wystąpiły w
tekście. Wyjaśnienie pojęć.
- gwarno
- jakeśmy sobie życzyli
- powozić
- zaprzęgnie
- Hejta! Wiśta! Hola! Wio!
- źdźbło
- kiesa
- proboszcz
- plebania
- poweselić
- izba
Czy usłyszeliście jeszcze jakieś słowa, których nie znacie?
- Rozmowa na temat tekstu:
Pytania:
- jaki jest Paluszek?
- jakie miał przygody?
- jak się wtedy zachował?
- jak sądzicie, jak mógł się czuć?
- jak czulibyście się na jego miejscu?
- co to znaczy być w niebezpieczeństwie?
- czy zdarzyło się wam kiedyś być w niebezpieczeństwie?
- czego możemy się od Paluszka nauczyć?
- „Dokończ zdanie” – zabawa kreatywna:
Nauczyciel wypowiada początek zdania, zadaniem uczniów jest je dokończyć według
własnego pomysłu:
- tęsknię za rodzicami, gdy…
- boję się, gdy…
- kiedy mam jakiś kłopot, to…
- jestem odważny, bo…
- gdybym był taki mały, jak Paluszek to…
- Zadanie z wykorzystaniem kobinatoryki intelektualnej:
Wyobraź sobie, że zostałeś porwany przez złoczyńcę i zamknięty w klatce na kłódkę.
Chcesz się uwolnić, ale to twój oprawca ma klucz. Wokół ciebie leżą jednak pewne
przedmioty: łyżeczka, wiaderko, lusterko, sznurek, kilka desek. Spróbuj wymyśleć
sprytny sposób na wydostanie się z klatki przy pomocy tych rzeczy. Może przechytrzysz
złego bandytę? (praca w grupach) - Kreatywna praca plastyczna:
W rolce po papierze toaletowym przygotuj dla Paluszka schronienie lub łóżeczko.
Masz do dyspozycji też nożyczki, klej i taśmę klejącą oraz kawałki materiałów.