Zdumienie światem

Niemal każdy, kto miał przyjemność rozmawiać z kilkulatkiem zauważył zapewne, że dla malucha nieodzowną rzeczą jest ciągłe zadawanie pytań

Niemal każdy, kto miał przyjemność rozmawiać z kilkulatkiem zauważył zapewne, że dla malucha nieodzowną rzeczą jest ciągłe zadawanie pytań. Dziecko dorasta w świecie nieznanym i ciekawym, wszystko jest dla niego nowe i tajemnicze tak, jak dla dorosłego byłoby odkrywanie nowej planety w głębi kosmosu. Rzeczywistość pełna jest zagadek, a dziecko wierzy, że „starsi” są po to, by codziennie po trochu odsłaniać te tajemnice. Tylko, że dla dorosłego świat nie jest już łamigłówką, jest „normalny”. Dorosły przyzwyczaił się do niego. Zapomniał o własnym dziecięcym zdumieniu i przyjął do wiadomośći fakt niemożliwości rozwikłania niektórych pytań. Dorosły po prostu żyje swoimi sprawami i nie chce marnować czasu na zastanawianie się nad sensem życia, nawet swojego własnego. Chyba, że ma w sobie coś z filozofa. Dorosły wytłumaczy dziecku w jaki sposób rosną warzywa w ogródku, ale gdy usłyszy „dlaczego świat jest?” – nie jest pewien, co odpowiedzieć. Może powie „ ponieważ Bóg go swtorzył”, a może „ponieważ gdyby świata nie było, to byłoby pusto”, a może „sam nie wiem”, a może „daj mi spokój”? Potrzeba myśleniaJostein Gaarder w „Świecie Zofii” podsuwa Czytelnikowi takie wyobrażenie: rodzice i małe dziecko siedzą przy wspólnym stole, aż tu nagle tata zaczyna latać pod kuchennym sufitem. Dziecko reaguje radosnym entuzjazmem, nie większym jednak, niż gdyby zobaczyło miłego kotka. Mama traci przytomność z powodu szoku. Autor tej znakomitej książki wskazuje na różnicę w postrzeganiu rzeczywistości pomiędzy małym dzieckiem, a dojrzałym człowiekiem. Ten pierwszy jest w stanie przyjąć z otwartym umysłem każdą informację drugi zaś ma już nałożone epistemologiczne ograniczenia. Oczywiście jest to naturalna kolej rozwoju umysłowego człowieka i nie ma w tym niczego nieprawidłowego. Jednak tę dziecięcą „otwartość” można potraktować nieco poważniej niż tylko „urocze, naiwne rozumowanie”. Można na jej fundamencie fantastycznie pracować. Dzieci mają nie tylko niezwykle szeroką wyobraźnię, ale też znakomitą pamięć. Cechuje je zdolność do spotrzegania ledwo zauważalnych detali i zaskakująca logika myślenia. Jak dzieci odmieniają wyrazy w języku polskim? Skoro ja „siedzę i jem”, to rodzice „siedzą i ją” no, przecież to logiczne! Umysł dziecka jest „świeży”, chłonny i – co najważniejsze – chętny do pracy. Warto to wykorzystać i po prostu filozofować z dziećmi. „Nie filozofuj”?„Nie! Filozofuj!”!Filozoficzny drogowskaz przez dzieciństwoNie chodzi oczywiście o to, by zmusić pięciolatka do czytania „Krytyki czystego rozumu” Kanta, ale by pokazać mu filozoficzny sposób myślenia. Oznacza to wyuczenie pewnych technik myślenia i nawyku poszukiwania wiedzy. Może to oznaczać również ćwiczenia w dziedzinie logiki, czy dialektyki, albo po prostu gry i zabawy usprawniające intelektualnie. Może to być zgłębianie prawideł etycznych, rozważanie walki dobra ze złem. Może to wreszcie oznaczać wsparcie dla dziecięcej, nieposkromionej ciekawości i pomoc w zrozumieniu otaczającego świata. Zajęcia z filozofii mogą być dla kilkulatków przygodą pozwalającą rozwijać skrzydła, poszerzać horyzonty. Przedszkolaki wyposażone są w niewyczerpany zasób pytań. Co ciekawe, kiedy to im zadaje się pytania, niemal zawsze mają odpowiedź. Rzadko kiedy mówią „nie wiem”, raczej kombinują, by znaleźć rozwiązanie, nawet wówczas, gdy nie mają pojęcia, o co je zapytano. Te cechy umysłowości dziecięcej są skarbem, który zdaje się rozmywać w późniejszym brnięciu przez usystematyzowaną edukację, która porządkuje wiedzę i myślenie, ale czy nie odziera nieco z filozoficznego zdumienia światem? Filozofia dla najmłodszych mogłaby stanowić narzędzie do tego, by dziecięcego zdumienia i poznawczego zapału zbyt szybko nie wypalić.

0 Shares:
You May Also Like
Przeczytaj teraz

O krasnoludkach i sierotce Marysi

Krasnoludki, czyli bożęta od zawsze żyły w harmonii z ludźmi. Zamieszkiwały ich chaty, agospodarze chętnie się na to…